fbpx
pięć poziomów zarządzania jakością

Pięć poziomów zarządzania jakością

Znam pięć poziomów zarządzania jakością w organizacji produkcyjnej. Po za pierwszym, poznałem każdy z nich na własnej skórze. Co ciekawe w dużych firmach, może dojść do sytuacji, że w tym samym momencie, występują wszystkie poziomy. Co może Was zaciekawić, nie jestem wcale fanem totalnej jakości i uważam, że każdy z poziomów może być dla firmy korzystny (no może po za pierwszym poziomem… ).

Pięć poziomów zarządzania jakością. Poziom 1 – Brak zarządzania jakości

Totalny chaos w zarządzaniu jakością. Brak zaangażowania, standardów, bramek kontrolnych produktu. Klient otrzymuje to co udaje się wyprodukować według jego wytycznych.

Zdecydowanie jest to stan średnio pożądany, nawet przy produkcji najtańszych i najmniej wymagających technicznie produktach. Nie mniej jednak zdarzają się takie firmy i takie produkty.

Najczęściej jednak, możecie trafić na tego typu firmy w usługach. Mnie samego, po 5 latach od ukończenia budowy mojego domu, drażnią mankamenty i niedociągnięcia, które nie zostały zweryfikowane.

Pięć poziomów zarządzania jakością. Poziom 2 – Dedykowana Kontrola Jakości

Pierwszy promyczek nadziei… Dedykowana komórka do zarządzania jakością i stworzone bramki jakościowe z planami kontroli.

Kontrolerzy jakości skrupulatnie przeglądają produkty, oddzielając ziarno od plewy. Dodatkowo, ktoś musi tym wszystkim jeszcze zarządzać. Ustalać cykliczność kontroli, próbkę kontrolną z partii oraz sam zakres kontroli. Ktoś świadomy, musi również przeglądać według określonych interwałów wyniki kontroli i podejmować kolejne kroki w celu zwiększenia lub zmniejszenia poziomu kontroli.

W przypadku samej kontroli jakości, głównie wizualnej czy pomiarowej, możemy być pewni w ok. 80%, że wyrób niezgodny nie trafi do klienta.

Dlaczego tylko w 80%? Ponieważ każda kontrola, w którą zaangażowany jest człowiek jest omylna. Uwierzcie mi na słowo, że nie wynika to z celowych pomyłek ludzi.

Po prostu tak jest i składa się na to bardzo wiele czynników, a głównie nas samych – istot ludzkich. Każdy z nas jest inny, ma nieco inną mentalność, standard zachowań, inaczej widzi daną rzeczywistość, również kontroler jakości.

Z doświadczenia wiem, że nawet współpraca i sympatia pomiędzy kontrolerem, a inżynierem jakości, technologiem czy inżynierem konstruktorem, może mieć diametralny wpływ na wyniki kontroli.

Ustalenie kontroli jakości to dobry pierwszy krok do budowania zarządzania jakością. Nie mniej jednak nie jest to metoda wystarczająca

Pięć poziomów zarządzania jakością. Poziom 3 – Eliminowanie przyczyn problemów.

No i tu już zaczyna się robić zdecydowanie ciekawiej. Nie tylko kontrolujemy nasz proces, weryfikuje zgodność produktu z wymaganiami, ale również walczymy z przyczynami.

Utrzymanie tego poziomu zarządzania jakością świadczy o „zdrowym” podejściu do tematu i próbie ciągłego doskonalenia. Tak, jest to forma ciągłego doskonalenia procesu. Stwierdzamy problem, szukamy przyczyny, proponujemy akcje korygujące i problem powinien zniknąć, przez co proces jest doskonalszy.

Poziom trzeci musi ewoluować i również się doskonalić. Nad poziomem trzecim trzeba ciągle pracować. Musisz utrzymywać lub osiągać najlepsze standardy w zarządzaniu jakością: opisywać wady według schematu 5W2H, szukać prawdziwych przyczyn problemów i wybierać najlepsze akcje korygujące. (np. stosując 8D lub A3)

Nakład pracy przy tym poziomie jest już dużo, dużo wyższy niż w przypadku samej kontroli jakości. Co ważniejsze nakład ten, w długiej perspektywie, zwróci się z nawiązką.

Wyobraź sobie idealny przypadek. Rozpracowujesz wszystkie problemy w procesie, poprzez wdrożenie skutecznych akcji korygujących. W związku z tym możesz nieświadomie przejść na poziom jakości wbudowanej (zastosowanie poka-yoke, budowanie świadomości, error proofing itp.) i po jakimś czasie zrezygnować z kontroli jakości.

Pięć poziomów zarządzania jakością. Poziom 4 – Prewencyjne zarządzanie jakością

Prewencyjne zarządzanie jakością, proaktywne zarządzanie jakością, predykcyjne zarządzanie jakością – nazw bez liku. A chodzi głównie o to, aby zapobiegać powstawaniu niezgodności.

Sposobów na osiągnięcie tego stanu jest kilka. Możemy w sposób mistrzowski zarządzać ryzykiem i wykonywać analizy PFMEA, FMEA, DFMEA. Później nanosić wyniki na macierz ryzyka i dokonywać tak zwanej w kręgach korporacji zagranicznych „mitigacji” (btw. piękne spolszczenie mitigate czyli łagodzić).

Nie mniej jednak tak jak w przypadku kontroli wizualnej, nie zapewnimy 100% skuteczności. Dlaczego? Ponieważ, nie zależnie jak wybitnych ekspertów zaprosisz do FMEA, nie przewidzisz wszystkich możliwych problemów.

Co nie zmienia faktu, że zarządzanie prewencyjne jakością jest w porządku i należy je robić. Poprzez unikanie wielu możliwych problemów, organizacja oszczędza masę pieniędzy i zasobów.

Kolejna dużo skuteczniejsza metoda, to SPC – czyli statystyczne sterowanie procesem. Sprawa jest tutaj o tyle prostsza, że według wytycznych, wzorów i diagramów śledzimy zachowanie procesu dla danej charakterystyki produktu.

Z drugiej jednak strony trudno obwarować SPC wszystkie charakterystyki produktu i wszystkie produkty w firmie. Warto je zastosować dla kluczowych produktów (np. high runnerów) i dla krytycznych charakterystyk dla klienta.

Pięć poziomów zarządzania jakością. Poziom 5 – Jakość wbudowana

Utopia? Niekoniecznie. Istnieją produkty, procesy, systemy, fabryki dla których wdrożenie jakości wbudowanej jest możliwe.

Jakość wbudowana to przede wszystkim metody, które pozwalają całkowicie wyeliminować błąd ludzki poprzez zastosowanie Poka-Yoke na poziomie produkcji czy Error-proofing na poziomie konstrukcji.

Drugim elementem składowym jakości wbudowanej jest stworzenie systemu do zgłaszania natychmiastowego problemu. Operator linii ma możliwość zatrzymania linii, jeżeli nie potrafi sam naprawić problemu – tzw. Andon.

Kolejny krok to natychmiastowe podejmowanie niezbędnych działań, aby wyeliminować problem, a następnie jego przyczynę.

Tego typu zarządzanie jakością wymaga bardzo dużej świadomości pracowników, aby nie doprowadzić do niepotrzebnych przestojów i zgłaszania prawdziwych problemów. Wymagana jest również bardzo duża dyscyplina i ciągłe motywowanie pracowników, aby utrzymywać wysoką efektywność w natychmiastowych działaniach.

Równie ważnym elementem jakości wbudowanej jest chęć i umiejętność ciągłego doskonalenia własnego procesu, przez operatorów pracujących przy tym właśnie procesie. Procesu nie usprawnia specjalista od Lean z biura, tylko pracownicy codziennie wykonujący te same operacji.

Wydaje się to utopijne? Nie do końca… Stworzenie w organizacji kultury jakości wbudowanej wymaga sporo pracy, pieniędzy i ciągłego utrzymywania, ale zdecydowanie jest to możliwe.

Warto inwestować w nowe technologie, zapewniające metody Poka-Yoke. W każdej firmie korzyścią będzie budowanie świadomości operatorów poprzez akcje informacyjne, szkolenia, budowanie pozytywnej atmosfery nt. jakości itp. itd.

Podsumowanie

Pięć poziomów zarządzania jakością i każdy może okazać się dobry dla organizacji. Firma chce uzyskać krótkotrwały zysk, za niską cenę produktu? Wybiera poziom 1, ale niestety długo na rynku nie pobędzie. Firma chce zbudować długoterminową, solidną strategię sprzedaży, pozyskiwania nowych rynków solidnymi produktami? Wybiera kolejne poziomy, podążając w kierunku poziomu 5. Jeżeli wpis Wam się spodobał, zachęcam do udostępniania w mediach społecznościowych i powiadamiania znajomych ;).

Photos by https://unsplash.com/@opak

About the Author Artur Mydlarz

follow me on: