Jak najłatwiej przekonać do swoich racji? Najprostszymi przykładami i modelami. Dostaje sporo zapytań jak przekonać do jakości kierownictwo, jak budować świadomość jakości. Nie wiem, czy Wiesz, ale wystarczy trójkąt, aby dać fenomenalny przykład. Tak, trójkąt, czyli trzy połączone ze sobą odcinki. Zapraszam na wpis, w którym wyjaśnię Ci Trójkąt Dramatyczny Produkcji.
Zarządzanie procesem produkcyjnym można podzielić na trzy kategorie. Każdy kto kiedykolwiek pracował przy produkcji, powinien zrozumieć ten schemat.
Procesem produkcyjnym możesz zarządzać poprzez:
I tak to w rzeczywistości wygląda. Manager produkcji, kierownik sekcji, działu otrzymuje zadanie. Wykonać dziennie 500, 1000 sztuk lub część jakiegoś planu (zależy od specyfikacji produkcji).
Aby zrealizować ten, cel potrzebuje to zrobić za pomocą zasobów, w określonym czasie (16 godzin przy 2 zmianach) i kosztach w oczekiwanej jakości (wymagania klienta).
W ten sposób zbudowany jest właśnie trójkąt dramatyczny.
Jeżeli chcesz poprawić nasz proces, gdy nie realizujemy celów, to istnieje tak naprawdę jedna słuszna droga, która niestety często nie jest wybierana.
Nie wiem, czy wiesz, ale optymalizacja tylko jednego z tych elementów poprawia dwa pozostałe, a optymalizacja dwóch pozostałych pogarsza sytuację ogólną. Zaraz omówię te tematy.
Na pierwszy rzut oka, gdy nie realizujemy danego celu w ciągu dnia… no to chyba proste będzie optymalizowanie procesów lub tzw. dokręcanie śruby.
Ludzie nie są w stanie zrobić 400 sztuk w ciągu dnia? Zrobiono 350! No to trzeba większego nadzoru, nałożenia nowych norm… albo, co gorsza wdrażania na siłę LEAN’u.
Przecież Lean działa i potwierdzi to każdy konsultant. Najlepiej zaprosić takiego, aby usunął nam „marnotrawstwa” i pokazał na wykresie, że poprawił lead time o 20%, co sprawi, że zrobimy te 400 sztuk….
Koniec końców takie „usprawniania” kończą się pogorszeniem jakości, pogorszenie jakości to w konsekwencji wyższe koszta. Narzucanie wyśrubowanych norm i standardów, nieprzemyślane usprawnienia ad hoc — na pokaz, aby firma konsultingowa pokazała „wynik”, zawsze przekładają się na gorszą pracę i częstsze pomyłki pracowników.
A to przekłada się na niższą jakość i wyższa koszta. Dlaczego?
Gorsza jakość to: częstsze przestoje, więcej produktów niezgodnym, potencjalnie częstsze reklamacje. Przekłada się to na niestabilność procesu produkcyjnego, pracę w nadgodzinach lub przestoje (gdy np. produkujemy scrap za scrapem). Koniec końców kończymy z niskimi moralami zespołu, gorszą jakością i wysokimi kosztami.
No to może te koszta ogarnijmy?!
Koszty nisko, jak najniżej. Produkujmy dużo i tanio! Przecież musimy zarabiać, taki jest cel firmy produkcyjnej.
Nie jesteśmy w stanie produkować w założonych kosztach, bo musimy brać nadgodziny (które kosztują) lub sprowadzać drogi materiał?
Optymalizujmy to! Zamiast 10 fachowców, zatrudnijmy 14 początkujących pracowników w niższych pieniądzach. Zamieńmy dostawców na tańszych, przecież nic nie może pójść źle.
Zamiast stosować najlepsze narzędzia i materiały, sięgajmy po te, które jeszcze działają! Hurra, oszczędziliśmy 10% w skali miesiąca!
Do pewnego momentu… Do momentu, aż nie przełoży się to na jakość procesów i koniec końców produktów. A z czym to się wiąże, już wiesz z poprzedniego akapity.
Najtrudniejsza droga i zarazem najbardziej skuteczna to poprawa jakości.
Dlaczego najtrudniejsza? Bo rezultatów nie widać od razu… Jako ludzie najczęściej wybieramy najłatwiejsze i najszybciej widoczne rozwiązania. Poczucie to potęguje obecny świat, w którym za pomocą jednego kliknięcia możemy mieć dostęp do praktycznej każdej wiedzy, każdej rozrywki czy skontaktować się z daną osobą.
Chcemy szybko, tu i teraz. Bo tak jesteśmy przyzwyczajeni.
A poprawa jakości to:
To wszystko wymaga czasu, a i same efekty nie są tak mierzalne jak w przypadku „leanowego” projektu, który pokazuje operacje krótsze o 20% (najczęściej przez tydzień, a później wszystko wraca do „normy”), czy projektów kosztowych, gdzie pokazujemy na papierze oszczędności.
Trzeba jednak uświadomić sobie, że jakość to ciągłe dążenie do doskonałości produktowej i procesowej.
Mniej pomyłek w procesie to większy wskaźnik FPY, mniej pomyłek w procesie to mniej niezgodności na produktach i mniejszy wskaźnik Scrap Rate.
To już przekłada się na zmniejszenie kosztów produkcji poprzez:
Co za tym idzie długoterminowo, otrzymujemy stabilny proces, w którym ludzie wiedzą czego spodziewać się danego dnia, nie muszą nadganiać niezgodności produktowych w nadgodzinach, czy nie przychodzić do pracy z powodu przestoju.
Ale jakość to nie tylko proces produkcyjny i sam produkt. W takich warunkach można doskonalić również umiejętności i wiedzę operatorów. Sprawiać, aby stawali się lepszymi ekspertami w swoim zakresie. Przy większej stabilności procesu, możemy pokusić się o stworzenie wymienności stanowisk, nauki nowych umiejętności na linii produkcyjnej. Przekłada się to na jeszcze większą elastyczność (w przypadku niezapowiedzianych abstynencji, czy chorobowego) i stabilność procesu.
W produkcji tak jak i w życiu… Jeżeli wybierasz najłatwiejsze rozwiązania, to masz trudne życie, jeżeli wybierasz trudniejsze rozwiązania, masz łatwe życie. W produkcji możesz pójść na „łatwiznę”, aby poprawić proces, pokazać szybko, że mamy mniejsze koszta, bo ucięliśmy to lub tamto, lub pracujemy szybciej, po projekcie Lean. Zazwyczaj takie podejście kończy się gorszą jakością, a co za tym idzie wyższymi kosztami i czasem produkcji. Dużo trudniej jest popracować nad jakością procesu i produktu, ciągle i długoterminowo, aby przynieść na końcu realne zyski dla firmy. Namawiam do trudniejszej drogi, w życiu i w produkcji.