fbpx
odwaga

Możesz wybrać odwagę albo wygodę, ale nie możesz jednego i drugiego

Często wybierasz też cierpienie zamiast odwagi. Dlaczego w taki sposób właśnie działamy? Wydaje mi się, że wynika to z przyzwyczajeń. Jako ludzie bardzo lubimy stałe rutyny w naszym życiu. Szczególnie w naszej szerokości geograficznej mocne przekonania co utrzymywania statusu quo działają na naszą świadomość. Wystarczy przytoczyć kilka przysłów: „Lepsze jest wrogiem dobrego”, „Lepszy znany wróg, niż nieznany przyjaciel” itd. itd. Tak czasem tkwimy w wygodzie lub cierpieniu. Tkwienie w cierpienie jest złe, każdy się z tym zgodzi. Dlaczego jednak czepiam się tkwienia w wygodzie? Co jest w tym złego? Jest … i to bardzo dużo.

Jak sam wpadłem w pułapkę wygody.

Niestety miałem taki epizod w życiu. Na szczęście nie trwał za długo. Po objęciu nowego stanowiska – Koordynatora ds. Kontroli Jakości Dostaw przez pierwsze kilka miesięcy bardzo intensywnie pracowałem.

Poznawałem nowe procesy, zależności, relację i co najgorsze przychodziło mi to z dużą łatwością.

Po tych kilku miesiącach załatałem większość dziur, usprawniłem kilka procesów i komunikację z kluczowymi klientami wewnętrznymi.

Dodatkowo wprowadziłem kilka automatyzacji (za pomocą Excela) do weryfikowania najważniejszych wskaźników.

Ustawiłem proste wytyczne dla inspektorów, wspólnie ustaliliśmy cele i to, czego się od nas oczekuję…

i w zasadzie wszystko zaczęło się samo kręcić.

Wpadłem w strefę wygody, przez kilkanaście kolejnych miesięcy nie musiałem za dużo robić, aby to kółeczko się kręciło. Było to bardzo proste i nawet przyjemne. Nie podejmowałem kolejnych projektów, działań, bo nie musiałem. Wyniki były zadowalające, pieniądze co miesiąc na koncie.

Czego chcieć więcej?

Po tym czasie otrzymałem większy projekt do zrealizowania od przełożonego. Jakim wielki zdziwieniem było to, że się po prostu bałem go zrealizować.

Wcześniej takie projekty to była bułka z masłem, po kilku miesiącach stagnacji i braku podejmowania wyzwań, niektóre rzeczy mnie po prostu paraliżowały.

Wtedy przekonałem się, że nie warto dążyć do wygody, bo życie nie zawsze przynosi wygodne sytuacje.

Ja niestety przez wygodę cofnąłem się jakby w rozwoju… Wytłumaczę Wam, dlaczego tak się dzieje.

Dlaczego nie warto tkwić w wygodzie?

Tytuł tego artykułu to cytat Brene Brown, amerykańskiej profesor nauk społecznych z uniwersytetu w Teksasie.

Trudno się z tymi słowami nie zgodzić. W naszym życiu nie możemy mieć dwóch rzeczy tak odległych od siebie. Możemy wybrać albo wygodę i znane przez nas procesy, miejsca, ludzi i możemy też wybrać odwagę i poszerzać nasz krąg komfortu.

Bardzo prosto jest wybrać wygodę. Jest to znana i łatwa ścieżka. Łatwo jest zajmować się codziennie tym samym w pracy, łatwo jest rozmawiać z ludźmi, których już znamy i wiemy, że nas akceptują.

Lubimy komfort i nie wydaje się być w tym nic złego. Dlaczego nie mogę po prosty wykonywać swojej pracy, nie podejmować nowych projektów, zadań, tylko robić swoje i iść do domu?

Przecież nie ma w tym nic złego, przecież za to mi płacą i pozwala mi to opłacić rachunki i wieść swoje życie.

Ok. Wyobraź sobie teraz sytuację, że przez 10 lat pracy nie zrobiłaś/eś nic poza zakres obowiązków. Wyobraź sobie sytuację, że nie ukończyłaś/eś żadnego dodatkowego szkolenia, nie rozwijałaś/eś się. Po prostu stagnacja.

Popatrz teraz na drugą osobę, która przez ten czas podejmowała nowe wyzwania w pracy. Próbowała wykonywać projekty. Doszkalała się.

Zaczynaliście w tym samym miejscu. Po 10 latach jesteście w totalnie innym miejscu. Wyobraź sobie, że przychodzi kryzys (w zasadzie na dzień dzisiejszy nie trzeba go sobie wyobrażać) i pomyśl, kogo pracodawca zwolni, jeżeli będzie musiał?

Jeżeli nawet zwolni Was oboje, to kto szybciej znajdzie pracę?

Twoja wygoda może krzywdzić innych

Ciekawe prawda? W jaki sposób moja wygoda może krzywdzić innych? W jaki sposób to, że się nie wychylam, może krzywdzić innych?

Wyobraź sobie organizację, firmę zarządzaną przez osobę nie do końca kompetentną, która nie do końca rozumie zarządzanie jakością.

Zdajesz sobie sprawę, że w firmie występują ustępstwa od wymaganych standardów, że to, co zdefiniował klient, nie zawsze jest spełniane.

Właściciel obszaru, kierownik, mistrz mówi Ci, że to przecież nic wielkiego. Poza tym macie fajne relacje, „kolegujecie się”. Nie chcesz mu zrobić krzywdy i nawet jest tak wygodnie.

Dla świętego spokoju i wygody akceptujesz to co jest. Przecież w końcu nie jest tak najgorzej, nikt nam z tego powodu reklamacji jeszcze nie wystawił, jakoś się udaje.

Do pewnego momentu… Przychodzi olbrzymia reklamacja. Okazuje się, że cała partia produkowana przez 3 miesiące może posiadać niezgodność. Klient straszy karami. Prezes w takich firmie zazwyczaj szuka winnych, zamiast rozwiązać problem.

W takich firmach zazwyczaj obrywają Ci najsłabsi, ludzie odpowiedzialni bezpośrednio za produkcję.

Wystarczyłby jeden mały krok odwagi.

Odwaga to nie tylko wymaganie od siebie więcej, wychodzenie poza swoją wygodną strefę, ale też czasami wypychanie z wygodnej strefy innych, aby nie stała się większa krzywda.

Toksyczny kolega – a Twoja wygoda

Zejdźmy jeszcze niżej w hierarchii. Widzisz, że w zespole, w którym pracujesz, jest toksyczny, nietytułowany lider. To taka osoba, która w hierarchii firmy nie jest w żaden sposób umocowana, ale jest na tyle silną jednostką, że przejmuje inicjatywę, rozstawia wszystkich po kątach, a jak ktoś mu się sprzeciwi, to go niszczy.

Tacy ludzie, lubią też sobie znaleźć w grupie kozła ofiarnego (słabą mentalnie jednostkę), na którego wszystko potrafią przerzucić (pracę i winę za wynik) oraz znęcać się mentalnie.

Nie wiedzieć czemu, przełożony nie reaguje na tę sytuację. Nie widzi jej lub udaje, że jej nie widzi (dla świętego spokoju i wygody…)

Ty dla świętego spokoju również akceptujesz ten stan rzeczy, przecież Ciebie się nie czepia, nie wchodzisz mu w drogę. Jest toksycznie, ale jakoś jest i jest wypłata co miesiąc…

Ile wytrzymasz w takiej sytuacji i oszukiwać się, że wszystko jest w porządku?

Nie oczekuje od Ciebie, że rozwiążesz wszystkie takie trudne sytuacje, ale chcę Ci przekazać, że tkwienie w takim miejscu ze względu na wygodę to równia pochyła.

Odwaga to nie bycie kamikadze, a odpowiednie planowanie i opuszczanie wygodnego miejsca.

Odwaga nie oznacza wyjście na barykady, rzucenie się w wir wyzwań i próba rozwiązania każdego problemu w pojedynkę.

Musisz wiedzieć, że odwaga to mądre analizowanie sytuacji i podejmowanie małych, odważnych kroków w kierunku zmian i miejsca, w których chcesz być.

Odwaga to zwrócenie dyskretne uwagi lub nieakceptowanie czegoś, czego wewnętrznie nie akceptujemy. Nie róbmy tego w agresywny, emocjonalny sposób. Przeanalizuje sytuacje i wybierzmy najlepszy moment.

Jak gatunek ludzki mamy możliwość mamy możliwość kreowania rzeczywistości. Nasze czyny, działania mają wpływ na to jak potoczą losy nasze i innych.

Możesz znaleźć się w pracy, firmie, stanowisku, grupie ludzi, w miejscu swojego życia, w których od zawsze chcesz być. Nie od razu, nie za dzień czy dwa.

Pewnie jest to, że nie znajdziesz się tam nigdy, chowając głowę w piasek i wybierając wygodę.

Zacznij od małych odważnych kroków i nagradzaj się za podejmowane próby.

Podsumowanie

Może czas u Ciebie na odważne kroki lub decyzję? Jest coś, co od dawna chcesz zmienić, ale się boisz? Boisz się stracić wygodne miejsce, wygodne stosunki z innymi, w sumie wygodne życie? Tkwienie przez dłuższy czas w tym samym, wygodnym miejscu jest niebezpieczne. Jeżeli coś diametralnie zmieni się w Twoim życiu, to wygoda Ci nie pomoże. Pomoże, Ci odwaga, którą możesz, a nawet musisz codziennie ćwiczyć. Pamiętaj, że nie możesz mieć odwagi i wygody jednocześnie. Zdecydowanie lepiej jest mieć odwagę.

Photo by Sammie Vasquez on Unsplash